VAT 23->22?

Wyczytałem dziś w internetach, że nie ma sensu obniżać VAT z 23% na 22%, bo dla gospodarstw domowych to nie ma znaczenia, a poza tym sprzedawcy nie obniżą cen, tylko zgarną ten jeden punkt procentowy dla siebie.

Muszę się do tego odnieść. Po pierwsze – pewno pamiętacie, że 7 lat temu podniesiono VAT z 22% na 23% (z 3% na 5% i z 7% na 8%). Ale większość z Was uważa, że nie wpłynęło to istotnie na ceny – jakoś portfele tego nie odczuły.

Trzeba tu zacytować Frédérica Bastiata – są rzeczy, które widać i są rzeczy, których nie widać. 99% z Was nie wie, że w nocy z 31.12.2010 na 1.01.2011 nie wystarczyło zmienić stawek VAT i iść na sylwestra.

Otóż spędziłem 3 bite dni wcześniej i wiele godzin 1 i 2 stycznia (na szczęście 1 wolne, a drugiego niedziela) bo oprócz zmian stawek była wielka rewolucja przypisań VAT – mnóstwo towarów żywnościowych opodatkowanych 22% otrzymało stawkę 8%, trochę w drugą stronę, wiele 7% przeszło do 5% itp. Z punktu widzenia spożywczego sklepu osiedlowego (a właściwie jego klientów) zmiana okazała się … nieistotna – bo przed zmianą średni VAT wychodził nam 17%, a po zmianie – też 17%. Idę o zakład, że o tym nie wiedzieliście. Więc zmiana podatku z 23% na 22% byłaby odczuwalna (o ile oczywiście przy okazji nie zmieniono przypisania) dla wszystkich. Po drugie – ktoś kto uważa, że obniżka podatku nie ma wpływu na ceny jest po prostu ignorantem. Oczywiście nie jest to takie proste, że jak podatek zmniejszymy o 1 punkt procentowy, to ceny spadną o 1 punkt procentowy – w przypadku zwykłych sklepów ceny by zapewne ani drgnęły, bo nikt o zdrowych zmysłach nie będzie w sylwestra drukował kilka tysięcy karteczek i podmieniał cenę jogurtu z 1.89 na 1.88 czy czekolady z 2.15 na 2.13. Więc faktycznie w pierwszym dniu nikt by różnicy w cenach nie zauważył. Ale przy następnej dostawie ustalając marże cenę by się już ustalało w oparciu o nowe stawki – i tu już mogłaby się u niektórych pojawić pokusa dodatkowego zarobku, ale jednocześnie u innych pojawiłaby się szansa na walkę z konkurencją. Obniżka z 4,59 na 4,55 na piwie to już całkiem atrakcyjna oferta i może sprawić, że ruch piwoszy zmieni kierunek do tańszego sklepu. Po trzecie – nawet jeśli właściciel utrzymałby ceny (tak jak i konkurencja) to i tak znacznie lepiej gdy ten 1 punkt procentowy trafi do właściciela a nie do Państwa. Dlaczego? Bo z tego punktu procentowego właściciel być może w końcu mógłby sfinansować podwyżki, wyremontować sklep, albo zafundować sobie w końcu remont domu – a wtedy zarobili by robotnicy którzy u niego by ten remont przeprowadzali. A jak trafi do Państwa, to najprawdopodobniej trafi do beneficjentów 500+, albo na bezsensowne pomniki socjalizmu. Nikt lepiej nie zarządza pieniędzmi niż my sami. Im więcej w kieszeni obywateli (nieważne czy pracodawcy czy pracownika) tym lepiej. Im więcej w budżecie – tym gorzej.