Kąsek na wolności

Dziś brałem udział w arcyciekawej dyskusji. Otóż pierwotnie chodziło o to, czy należy zabronić szyfrowania, żeby można było zawsze ustalić IP nadawcy, a w konsekwencji – ustalić autora „hejtu”, pomówienia czy innej obelgi. I całą tę dyskusję można sprowadzić do odpowiedzi na pytanie – czy lepiej mieć nieograniczoną wolność z nieograniczoną możliwością opluwania się wzajemnie, czy też wolność reglamentowaną przez Państwo. Bo de facto do tego się to sprowadza. Bo nie ma półśrodków. Aktualnie zmierzamy do „wolności” reglamentowanej przez Państwo – mając ponad 40 lat widzę to aż nazbyt dokładnie. Jak byłem małym dzieckiem (1-3 klasa), to lanie pasem było normalną formą kary, nauczyciel lał linijką po łapach dyscyplinując, zatargi rozwiązywało się na pięści po lekcjach. Później lanie zostało zredukowane do klapsów, nauczyciel stawiał do kąta, zatargi kończyły sie szarpaniną czy zapasami. Potem już lanie było passe, nauczyciel robił pogadanki, rodzice byli wzywani do szkoły i robiono nam obciach, zatargi kończyły się na wzajemnym wyzywaniu i opluwaniu. Później klaps został uznany za przemoc, nauczycielom wsadzano śmietnik na głowę, zatargi kończyły się hejtem na forach czy na ścianach. Teraz hejt jest uznawany za formę przemocy, podczas gdy kiedyś danie sobie po mordzie było raczej powodem do dumy niż wstydu. I to wszystko może i by było dobre, gdyby nie to, że gdzieś w to wszystko miesza się aparat państwowy i zwykłe zwyzywanie kogoś od najgorszych może się skończyć grzywną, a może i więzieniem, a zmuszenie dziecka do odrobienia lekcji może zostać uznane za przemoc emocjonalną i doprowadzić do ograniczenia praw rodzicielskich albo i odebrania ich (jak w krajach skandynawskich). I jak na to wszystko patrzę, to wydaje mi się, że chyba wolałbym pełną niczym nie ograniczoną wolność ze świadomością, że gdzieś ktoś może napisać, że Brzezina na kawalerskim się upodlił, że zrobił sąsiadce dziecko albo robi wałki na podatkach. Bo w każdej chwili się może okazać, że dbając o nasze dobre samopoczucie władza wsadzi nas wszystkich do klatki. Złotej czy srebrnej, ale jednak klatki. A lepszy na wolności kąsek lada jaki, niźli w niewoli przysmaki.