Handel w niedzielę

Dziś słowo komentarza na temat handlu w niedzielę. Smutno mi gdy czytam komentarze, „dzięki zakazowi pracownicy będą mogli spędzić niedzielę z rodziną”. Zastanawia mnie wtedy co lepsze: żeby 90% pracowników miało wolną niedzielę kosztem 10%, którzy stracą pracę. I zaraz udowodnię, że tak będzie- mam do tego pewne prawo, bo układałem grafiki dla moich pracowników – co prawda tylko dużego sklepu osiedlowego a nie supermarketu, ale idę o zakład, że zasady są te same, a nawet – jeszcze jest gorzej – o czym dalej.

Jak układa się grafik dla sklepu osiedlowego (w dużym uproszczeniu)Zastanawiamy się ile potrzebujemy ludzi na zmianie. Przyjmijmy, że potrzebujemy 5 ludzi rano i 4 popołudniu. (rano jest więcej dostaw). W sobotę i niedzielę nie ma dostaw (poza pieczywem) a w niedzielę pracujemy trochę krócej – da się jedną zmianą obsłużyć – więc na sobotę wystarczy 4/3 a w niedzielę – 4 osoby na cały dzień.

Policzmy teraz – dla uproszczenia załóżmy, że mamy 28 miesiąc, 4 tygodnie pracownik może pracować 5*8*4=160 godzin miesięcznie. Nasze potrzeby jako pracodawcy to ((5+4)*5+(4+3)+4)*4*8=1792 osobogodzin – dzielimy to przez 160 godzin na osobę – mamy 11,2 osoby – czyli 12.

Ale! Przy 12 osobach nie możemy zapomnieć o urlopie. Przeciętnie pracownik wykorzystuje miesięcznie 26/12*8= 17,33 godzin. Potrzeby pracodawcy zatem to 1792+17*12 = 1996 – dzielimy przez 160 i mamy 12,48 – czyli musimy mieć jednak 13 pracowników – 1792+17*13=2013 – dzielimy przez 160 – 12,58 – okej 13 pracowników to absolutne minimum – bo jak ktoś się rozchoruje, albo weźmie opiekę nad dzieckiem, to nam braknie. O ile bowiem w małym czy średnim sklepie osiedlowym takie braki nadrabia właściciel, który może zastąpić brakującego pracownika, o tyle w dużym markecie statystycznie codziennie ktoś musi być chory, więc potrzebny jest zapas. Ale zostańmy przy naszych 13 pracownikach.

Czy zatrudniam tylu bo mam za dużo pieniędzy i lubię mieć dużo roboty z papierami, kadrami ZUSem itp? Nie, zatrudniam dokładnie tylu ilu potrzebuję – określiłem swoje potrzeby aby klienci byli zadowoleni, aby towar był przyjęty, rozłożony. Być może zatrudnienie większej ilości usprawniłoby pracę, ale uważam, że nie zwiększy to zysków na tyle, aby zrekompensować dodatkowy koszt pracownika. Cóż zatem się stanie, jeśli rząd zabroni mi handlu w niedzielę.

Moje potrzeby natychmiast zostaną zmniejszone o 4 osoby*8 godzin * 4 niedziele w miesiącu – czyli 128 godzin. 2013-128 = 1885 – dzielimy przez 160 godzin i mamy 11,78. Czyli mam o jednego pracownika z dużo! Gdybym go zwolnił, to nadal będę mógł obsadzić sklep zgodnie z potrzebami – co prawda rezerwy będę miał mniej, jednakże mogę o tym bardzo poważnie pomyśleć – choćby tylko wtedy gdy ktoś się ode mnie zwolni, to nie będę zatrudniał nowego.

O ile bowiem w sklepie osiedlowym właściciel jest związany z pracownikami emocjonalnie i trudno mu zwalniać dobrych pracowników, o tyle w marketach nie ma więzi emocjonalnej, bo ten co układa grafik nawet nie wie dla kogo go układa, a pracownicy nawet nie wiedzą kto to jest. Ustala się potrzeby, wysyła do agencji zatrudnienia, a ta wysyła tylu ludzi w tym czasie ilu market zamówił. Więc jeśli zamówi mniej, to przyśle mniej. Oczywiście jako świadomy właściciel przy 13 pracowników będę się bardzo wahał nad zwolnieniem tego jednego, bo jak się ktoś rozchoruje, to będzie „ciasno”, ale gdybym miał 26 – to bym jednego bez wahania zwolnił, bo zapas dwóch już byłby zwykłą niegospodarnością. Przy 130 pracownikach – zamiast 10 nadwyżkowych zostawiłbym może 3, a przy 1300 – z 20 – im większy zakład pracy, tym większe możliwości. Tesco zatrudnia 30.000 /450 marketów – dane od związkowców – 67 osób na market. Oczywiście na zmianę potrzebuje więcej niż mój sklep osiedlowy, ale sądzę, że 5 będzie mógł od razu zwolnić, a jeśli ma agencje to i 7 poleci. To jest po prostu matematyka i ekonomia, tych praw nie da się naginać.

Więc jeśli ktoś uważa, że warto zwolnić 10% ludzi, żeby pozostali mieli wolne niedziele, to ok, ale ja uważam, że to nie fair. Bo to nie jest tak, że stoi ekonom z batem i mówi do niewolnika TY! musisz przyjść w niedzielę, tylko ludzie idąc do pracy akceptują zasady jakie w firmie panują. Idąc na kopalnię liczę się z tym, że będę brudny po robocie, idąc do pracy na statku akceptuję to, że nie będę się z rodziną widział przez pół roku, idąc do pracy w markecie akceptuję to, że co druga niedziela wypadnie w innym dniu niż niedziela.